Jakież było moje zdziwienie, gdy przekartkowałam książkę (tak, zawsze to robię na początku) i okazało się, że z 312 stron, tylko 1/3 to obiecana ostatnia przygoda z Wallanderem! Pozostała część to opis wszystkich książek z cyklu, wspomnienia postaci bohaterów, opisy miejsc.
Z całym szacunkiem, nie wiem czyj to był pomysł, ale poczułam się urażona. W efekcie przeczytałam "Rękę", ale nie polecam, przede wszystkim ze względu na ten ohydny chwyt marketingowy. A sama historia nie warta tylu pieniędzy, nawet po empikowej obniżce.
Zamiast czytać tę książkę polecam iść do cukierni po pączki.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz